poniedziałek, 30 listopada 2009

Weekend.

Zostawiła bałagan wszędzie gdzie się dało, przywiozła masę chęci i kilka zdjęć, przyjechała po pistacje. Masa śmiechu, jeszcze więcej uśmiechów. Dokładnie 8 kiepskich zdjęć reporterskich obrońców futrzaków, 4 tragiczne zdjęcia pamiątkowe z Krakowa, milion osiemnaście niepowtarzalnych ujęć mej wymalowanej mordy z jej domalowanymi wąsami. Rozpoczęcie suchą imprezą, zakończenie walką z czasem.

Dodasz coś?

Przemek.